Star Trek Deep Space Nine: Dominion Wars

0
228

Star Trek Deep Space Nine: Dominion Wars

Serial Star Trek nie po raz pierwszy dopieszcza graczy komputerowych. Jednak do tej pory tylko Fallen i Elite Force zasługiwały na oklaski. Czy Dominion Wars zmieni tą jakże niekorzystną statystykę?
Pewności nabierzemy w lecie, a więc dopiero po premierze programu. Jednak miłośnicy strategii w czasie rzeczywistym już dziś mogą zacierać ręce. Oto bowiem dostaną wojska Federacji wsparte oddziałami Klingonów do swej własnej dyspozycji. Zniszczyć, spalić, pozabijać się wzajemnie, czemu nie? Cel gry jest oczywiście zupełnie inny. Wróg – Kardasjanie i później Dominium – grupuje swe siły w okolicach kwadratu alfa i trzeba się nimi zająć. 30 misji podzielonych na 3 kampanie (oddzielne dla Klingonów, Federacji oraz Kardasjan + Jem’Hadar) stanowić ma atrakcję nie do pogardzenia nawet dla umiarkowanego fana dwóch ostatnich sezonów Star Trek: Deep Space 9.
Miłośników Starcrafta rozczaruje pewnie wiadomość, że w Star Trek Deep Space Nine: Dominion Wars nie zobaczą harvesterów zbierających przyprawę, gathenerów połykających kosmiczną energię czy też przygłupich peonów pracowicie karczujących lewitujący w próżni las. W grze nie będzie surowców, bazy do rozbudowy czy też potężnych elektrowni napędzających cały ten kosmiczny szajs. Liczyć się będzie strategia, a ściślej taktyka – słowo bardzo modne od czasu pojawienia się Fallout: Tactics. W każdej z misji pojawią się określone zadania do wykonania. Nagrodą będą kredyty, które w przerwach da się zamienić na sprzęt.
Już na początku gry nagrodzony zostaniesz imponującą sumką. To za nią kupisz statki (do 6 na misję), wynajmiesz kapitanów i załogę. Wybór nie będzie należał do prostych. Przy wyborze statku zwrócisz uwagę na ich prędkość maksymalną, tarcze, ładowność, siłę i ilość uzbrojenia (fazery, torpedy quantum, torpedy fotonowe, strzelby dla załogi itp.). Co ciekawe, około 20 rodzajów pojazdów międzygwiezdnych – począwszy od klas Defiant, Galaxy, Achilles i Sovereign na Tonga, B’rel, K’vort Cha, Strike Cruiser i Marauderze skończywszy – już dziś czeka na twoje skinienie. Jak pewno zauważyłeś, część z nich (dokładnie sześć) pojawi się w tej grze po raz pierwszy w historii Star Treka! Producent, firma Gizmo Games, otrzymała oficjalną zgodę Paramountu na ich wprowadzenie, co jest sukcesem samym w sobie. Wśród kapitanów na wyróżnienie zasługują znani z małego ekranu Sisko, Worf i Dax, a także szereg tańszych, lecz mniej znanych dowódców. Każdy z nich posiada własne statystyki i nieco inne umiejętności specjalne, tak więc wybór ma nieraz kluczowe znaczenie dla wykonywanego zadania. Nie mniej ważny będzie dobór załogantów na mostek, do siłowni czy ochrony (security). Warto też wiedzieć, że środowisko, w którym odbywa się dana misja, pozostanie nie bez wpływu na sprawowanie się poszczególnych urządzeń statku.
Sama rozgrywka przebiegać ma dość standardowo. Statkami kierujesz przy użyciu czytelnych ikon, możesz wydawać im rozkazy patrolowania, eskortowania, wymijania, ostrzeliwania czy strzelania na rozkaz. Na twojej głowie spoczywa niemalże wszystko, począwszy od włączania tarcz ochronnych na doborze celu ataku oraz odpowiedniej gospodarce energią skończywszy. Siłą programu ma być też grafika. Modele statków zostały zaprojektowane z dużą dbałością o szczegóły; wydają się tak duże jak w rzeczywistości. Dość przyzwoity system odwzorowywania zderzeń czy wybuchów stanowić ma dodatkową atrakcję. Nie zabraknie zoomu, opcji kierowania kamerą i trójwymiarowych obiektów wtłoczonych w świat niestety nie do końca 3D. Zabieg ten ma ułatwić sterowanie, jednak z pewnością nie spodoba się miłośnikom np. Homeworlda. Zadowoleni powinni być za to fani gry sieciowej. Tryb multiplayer został przez producentów przewidziany i stanowić ma jeden z mocniejszych punktów gry. Miejmy nadzieje, że na tyle mocny, by gra dołączyła do zaszczytnej elity… Elite Force i Fallen, o której wspominałem na początku.