Tak strasznie chciałam ostatnio jakieś zmiany, no i mam. Mam nowego laptopa. Właśnie jestem w trakcie przenoszenia wszystkich ważnych rzeczy ze starego, na nowy. Idzie mi to szczerze mówiąc bardzo mozolnie. Wręcz jeszcze nic nie przeniosłam. Zdążyłam tylko poinastalować przy pomocy Kuby kilka najpotrzebniejszych programów, ale po resztę idę do kolegi. Ostatecznie ma mi go doprowadzić do stanu używalności.
Póki co – sajgon. Mam nowego windowsa, nie wiem co do czego, nie wiem, jak go obsługiwać. Na dodatek klawiatura jest zupełnie inna. Często piszę wszystko po dwa razy, bo co napiszę – skasuję, naciskając jakiś klawisz, o którego zastosowaniu nie mam jeszcze pojęcia. A że piszę stosunkowo szybko, to usunięcie (przypadkowe), zajmuje mi ułamek sekundy i krew mnie zalewa, że muszę pisać wszystko od nowa.
Najbardziej w tym wszystkim chciało mi się śmiać z Kuby, który w sumie pomógł mi wybrać tego laptopa, ale pod siebie. Mojego starego, jakoś nie tolerował. Wszystko go w nim drażniło, touchpad, myszka, klawiatura. Dlatego myszkę wybrał mi sam, laptopa w sumie też. Nie narzekam. Wręcz przeciwnie – jestem bardzo zadowolona, tylko muszę się przyzwyczaić. A i będę miała święty spokój z Kubą, który nie będzie mi już marudził ;p
Ten laptop to w sumie taki prezent od rodziców na studia. Starego miałam ładnych parę lat i zaczynał już niedomagać. Poza tym był duży i ciężki. Teraz mam ślicznego, zgrabnego i przede wszystkim lekkiego laptopa! No i w kolorze takiej przyćmionej czerwieni, która nie jarzy po oczach, a cieszy
Poza tym oczywiście szykujemy się do wyjazdu w Bieszczady. W najbliższy weekend na trzy dni. A ile rozmów damsko-męskich w związku z tym przeprowadzamy. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, o których w sumie od dawna wiedziałam, ale myślałam, że to tylko stereotypy. A jednak nie! Ale to może innym razem. Czas lecieć na korki..jedne, później drugie. Lubię to!